Rozdział 3

^ Melissa ^
- Co ty tu robisz?- zdziwiłam się.
- Ja będę tu przypuszczalnie mieszkać.- uśmiechnęła się lekko.
- Aha, a ja dałam ogłoszenie, że szukam współlokatorek.- odwzajemniłam uśmiech i ruchem ręki zaprosiłam ją do środka. Weszła wnosząc po kolei walizki. Zaprowadziłam ją do salonu i powędrowałam do kuchni zrobić jej herbatę. Poszła za mną i usiadła na krześle przy blacie.
- Zaproponuję Ci herbatę, bo niestety nie mam nic innego.- nalałam wodę do czajnika i włączyłam go.
- Może być. A tak poza tym to skąd ty masz taki dom.- rozejrzała się po pomieszczeniu. Po tych słowach zaczęłam znowu płakać, twarz zasłoniłam rękami.
- Co się stało.- podeszła do mnie i odsłoniła mi oczy.
- Moi dziadkowie nie żyją.- w tym momencie całe emocje spłynęły ze mnie poprzez łzy.
- Tak mi przykro.- przytuliła mnie i to dość mocno. Wtedy poczułam jakby to co złe przeminęło. Otarłam łzy i spojrzałam na nią. -Dziękuję.- powiedziałam oddalając się. Ona uśmiechnęła się i usiadła na miejsce.Wyjęłam kubek z szafki i włożyłam do niego torebkę z herbatą. Po chwili woda zagotowała się, a ja wlałam ją do przygotowanego wcześniej kubka.Wręczyłam jej go.
- Choć do ogrodu to pogadamy na spokojnie.- powędrowałam do salonu, gdyż w inny sposób nie można się tam dostać. Usiadłyśmy w altance.
- Powiedz mi jak minęła Ci podróż?- odezwałam się pierwsza.
- Dobrze, jednak siedział kolo mnie upierdliwy blondyn.- zaczęłyśmy się śmiać.
- Do Ciebie zawsze lgną dziwaki.- dostałyśmy głupawki tak jak za dawnych lat. Rozmawiałyśmy na temat naszego dzieciństwa i czasu rozłąki. Wypiłyśmy z dwie herbaty cały czas dyskutując. Poszłyśmy pooglądać cały dom no i oczywiście wybrać pokój dla Blake. Zdecydowała się na ten. Zeszłyśmy na dół i zabrałyśmy walizki na górę. Zaczęłyśmy rozpakowywać je. Wszystko znalazło się na łóżku. Zrobiłyśmy mega bałagan. Zanim to ledwo upchnęłyśmy w szafie  minęło trochę czasu.
- Widziałam, że mamy podobne rozmiary.- uśmiechnęła się  blondynka.
- Mam mnóstwo ubrań, w których już nie chodzę, mogę Ci je dać.- podniosłam się z podłogi i skierowałam w stronę wyjścia. Otwarłam moją ogromną szafę i zaczęłam w niej grzebać. Znalazłam sporo rzeczy dzięki czemu w mojej garderobie zrobiło się luźniej. Moja współlokatorka sięgnęła po ostatnią rzecz z walizki i dzięki temu odkryła album. Tak nasz album. Otwarła go na pierwszym zdjęciu.
- Ty to jeszcze masz?- oglądała dalej.
- Znalazłam go w szafce u mojej babci. Tam był testament.- posmutniałam.
- Lubiłam twoją babcie.- podeszła do mnie i przytuliła z całej siły.
- Wiem, ale to już przeszłość. Proszę nie wracajmy do tego. Zaczynam wszystko od nowa.- uśmiechnęłam się delikatnie. Blake wzięła rzeczy i wyszła z pokoju. Ja zamknęła drzwi za nią. Chciałam pobyć chwilę sama. Usiadłam na łóżku i włożyłam słuchawki do uszu. Włączyłam You & I i znowu zaczęłam płakać. Zakryłam twarz poduszką.Usłyszałam otwierające się drzwi mojego.
- Idę do sklepu kupić Ci coś?- zapytała niepewnie.
- Wiesz co pójdę z tobą.- wstałam i wzięłam kurtkę leżącą na wierzchu.
- No to idziemy.- zeszłyśmy na dół i zabrałyśmy pieniądze, telefony i takie tam.
- Nie widziałaś może kluczy?- rozglądałam się po pokoju.
- Haha widziałam. Mam taką prośbę zrób tą minkę jeszcze raz.- wyjęła telefon z torebki. Ja zrobiłam minkę, a ona to nagrała. Po schowaniu jej własności z powrotem do torebki podeszła do drzwi i wyciągnęła klucze z zamka.
- Czy chodziło Ci o to?- zakręciła nimi na palcu.
- Nie lubię Cię, nabijasz się ze mnie.- zabrałam jej je i wyszłam z domu. Pokierowałam się do furtki i usłyszałam kaszlnięcie ze jej strony . Odwróciłam się za siebie, a tam na schodach stała z założonymi rękami  Blake.
- Drzwi same się nie zamkną.- patrzyła na mnie tupiąc nogą.
- Oh nie rób problemów tam gdzie ich nie ma.- podeszłam do drzwi i je zakluczyłam. Złapałam moją nową przyjaciółkę za rękę i powędrowałyśmy do wyjścia. Szłyśmy chodnikiem i jacyś kretyni by nas ochlapali. Wjechali do domu obok nas. Jednak olałyśmy to i szłyśmy dalej. Po 15 minutach marszu doszłyśmy do jakiegoś sklepu. Wzięłyśmy wózek i ruszyłyśmy zrobić zapasy na najbliższy czas.
- To ja zrobię naleśniki, co ty na to?- spojrzałam na moją współlokatorkę.
- No jasne dawno nie jadłam, ty normalnie czytasz mi w myślach.- dźgnęła mnie między żebra.
- To musimy kupić jeszcze mąkę.- popchnęłam wózek dalej. Po półtorej godzinie dojechałyśmy do kasy. Zaczęłyśmy się pakować. Było tego strasznie dużo, kilka toreb. Ledwo dałyśmy radę je donieść przy czym  wracając do domu wpadł na nas jakiś brunet. Gonili się po chodniku jak jakieś nieogarnięte dzieci. No, ale cóż pozbierałyśmy się i poszłyśmy dalej. Weszłyśmy do domu i zaniosłyśmy zakupy do kuchni. Przez okno widziałam jakiś biegających debili. Rozebrałam kurtkę i zabrałam się do pracy.
- Blake podaj mi patelnię.- powiedziałam do niej. Nie miała daleko, gdyż siedziała obok mnie i przyglądała się każdemu mojemu ruchowi. Wymieszałam wszystkie składniki i zaczęłam piec naleśniki.

- Długo jeszcze?- powiedziała znudzona czekaniem.
- Już.- nałożyłam jej na talerz a ona wszystko zalała hektolitrami syropu klonowego.
-Pycha!- zaczęła się nimi opychać.
- Smacznego. Zachowujesz się jak Niall.- nałożyłam sobie porcję i zaczęłam pałaszować.
- Yyy kto to jest?- spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- No wiesz ten blondyn z 1D.- nałożyłam jej jeszcze.
- Serio ty mnie do geja porównujesz?- powiedziała oburzona.
- Taka prawda.- polałam je syropem. Jednak ktoś nam w tym przeszkodził, gdyż usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Podeszłyśmy do nich razem. Otwarłyśmy je rozbawione, a naszym oczom ukazali się...
^ ^ ^

  Przeprasza, przepraszam, przepraszam, że tak długo go pisałam no, ale nauka nie daje mi wyboru. Mam nadzieję, że wam się spodoba jeśli nie to się nie obrażę jak komentarze będą na ten temat. Uprzedzam, że następny będzie lepszy ( pisze go Blake ) o wiele lepszy.
Melissa♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz