*BLAKE*
Przed drzwiami stało dwóch przystojnych chłopaków. Jednym z nich okazał się być blondyn obok którego siedziałam w samolocie. Lepsi sąsiedzi nie mogli mi się trafić. -Przyszliśmy zapoznać się z nowym sąsiedztwem-uśmiechnął się Mulat z kruczoczarnymi włosami. Był przystojny, ale nie na tyle by zyskać moje względu.
-Jestem Niall, a to Zayn-przewróciłam teatralnie oczami na słowa blondyna. Ich imiona są mi zbędne.
-To Blake, a ja jestem Melissa-moja przyjaciółka wskazała gestem ręki moją osobę, a oczy Niall'a zaczęły lustrować mnie od dołu do góry.
-My się chyba już znamy śliczna-prychnęłam z ironią i odwróciłam się na pięcie jak najszybciej opuszczając hol. Nie miałam ochoty spędzać więcej czasu z tamtą dwójką. Usiadłam przy stole z zamiarem dokończenia naleśników, niestety coś, a raczej ktoś bezczelnie mi to uniemożliwił.
-Wypierdalaj-nie spoglądając nawet na niego wskazałam ręką drzwi. Niall zignorował moje polecenie siadając obok mnie stanowczo za blisko. Po chwili czasu do kuchni weszła również Mel z Zayn'em. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i otwarłam drzwi z lodówki szukając jakiegokolwiek gazowanego napoju.
-Przejdziemy się gdzieś na lepsze zapoznanie mała?-blondyn klepnął mnie w tyłek, a moja krew zawrzała.
-Mała to jest twoja pała-uśmiechnęłam się pogardliwie i z puszką pepsi opuściłam pomieszczenie. Niestety nawet to nie pomogło i blondyn podążył tuż za mną do mojego pokoju.
-Odpierdol się-warknęłam próbując zatrzasnąć drzwi przed jego twarzą.
-Nie tak prędko kiciuś-zatrzymał drzwi swoją stopą, a ja mruknęłam z niezadowolenia.
-Czego nie rozumiesz w słowie spierdalaj?-założyłam ręce na piersi, a on wzruszył ramionami, seksownie przygryzając dolną wargę. Był cholernym dupkiem, nie ważne jak bardzo pociągającym, był chujem i tyle.
-Nie udawaj, że ci się nie podobam Blake-na jego słowa przewróciłam oczami. Jego osoba coraz bardziej zaczęła mnie wkurwiać.
-Jesteś jedyną osobą, która doprowadziła mnie do takiego stanu-zacisnęłam usta w wąską linię patrząc jak on tylko opiera się o framugę drzwi.
-Do orgazmu?-zapytał, a ja zaczęłam głupio rechotać. Pomimo togo, iż jest okropny to sprawił, że na mojej twarzy znów zagościł uśmiech. Wpuściłam go do pokoju, a ten ułożył się na moim łóżku obracając w rękach pluszowego misia imieniem Flapjack. Trzymałam go odkąd tylko sięga moja pamięć.
-Przyjdziesz dzisiaj do nas na imprezę?-wstał z łóżka i zaczął przeglądać jedną z szufladek. Wyciągnął z niej koronkowe majtki i strzelił nimi w moją stronę.-Seksowne, założysz je kiedyś?-pokręciłam z dezaprobatą głową i wrzuciłam przedmiot na jego miejsce.
-Mogę przyjść, ale nie sama-stanęłam tuż przed nim kokieteryjnie przygryzając dolną wargę.
-Będę czekać słoneczko-jego malinowe usta zostawiły na moim rumiany policzku, ślad. Wyszedł z pokoju zostawiając mnie z mętlikiem w głowie, w co ubiorę na dzisiejszą imprezę. W końcu zdecydowałam się na białą bluzkę z napisami i najzwyklejsze jeansowe spodenki, a na nogach zabłyszczały dopiero kupione bordowe trampki. Włosy zakręciłam lekko na lokówce i włożyłam do nich kilka wsuwek, aby ich kształt nie uległ zmianie. Nie zmieniłam koloru włosów od dwóch miesięcy, a w moim przypadku jest to naprawdę dziwne, więc już jutro ich kolor diametralnie się zmieni. Wyszłam z pokoju wpakowując do kieszeni Iphona i paczkę chusteczek. Mel siedziała już na dole i tylko czekała, aż moja osoba się zjawi.
-Idziemy?-szturchnęłam ją w ramię, a ona omal nie spadła z krzesła. Widziałam gniew w jej oczach, więc czym prędzej opuściłam pomieszczenie. I teraz pojawił się problem. Gdzie oni do cholery mieszkają?
-Tędy sieroto-Lis ominęła mnie skręcając w prawo. Nie moja wina, że moja orientacja w terenie wynosi poziom zero. Dorównałam tempem Meliss'ie i po chwili obie stanęłyśmy przed ogromnym domem. Nie zrobił na mnie dużego wrażenie, gdyż nasz wyglądał identycznie. W drzwiach pojawił się Niall, który z szarmanckim uśmiechem wpuścił nas do środka. Zaprowadził nad do ogrodu gdzie znalazła się pozostała czwórka. Owszem nie należałam do osób, które lubią towarzystwo innych ludzi, ale impreza dobrze mi zrobi.
-Cześć jestem Blake-uśmiechnęłam się promiennie do wszystkich, a oni odpowiedzieli tym samym.
-I dodane na twittera-Horan zwycięsko uniósł telefon, a ja ruszyłam w pogoń za nim. Okrążyliśmy cały ogród dookoła, a gdy zatrzymaliśmy się przy basenie oboje wpadliśmy do niego mocząc nasze dotychczasowe ubrania.
-Jesteś kutasem, wiesz?-założyłam ręce na piersi wypluwając wodę, która znalazła się w mojej buzi. Fuj!
-Co nie zmienia faktu iż jestem przystojny-oboje zaczęliśmy się śmiać, aby po chwili znaleźć się niebezpiecznie blisko siebie. Jego twarz zbliżyła się do mojej, a ja odepchnęłam go rękę.
-W twoich snach Horan-parsknęłam i usiadłam na brzegu. Nie jestem dziwką i nie całuję się z pierwszym lepszym chłopakiem.
***
Przepraszam, że jest taki krótki, ale brak czasu nie pozwala mi na więcej.
Dodanie kolejnego zależy od Laury, a gwarantuję wam, że będzie o niebo lepszy.
Do zobaczenia.
Blake ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz