Rozdział 4

 *BLAKE*
  Przed drzwiami stało dwóch przystojnych chłopaków. Jednym z nich okazał się być blondyn obok którego siedziałam w samolocie. Lepsi sąsiedzi nie mogli mi się trafić.
-Przyszliśmy zapoznać się z nowym sąsiedztwem-uśmiechnął się Mulat z kruczoczarnymi włosami. Był przystojny, ale nie na tyle by zyskać moje względu.
-Jestem Niall, a to Zayn-przewróciłam teatralnie oczami na słowa blondyna. Ich imiona są mi zbędne.
-To Blake, a ja jestem Melissa-moja przyjaciółka wskazała gestem ręki moją osobę, a oczy Niall'a zaczęły lustrować mnie od dołu do góry.
-My się chyba już znamy śliczna-prychnęłam z ironią i odwróciłam się na pięcie jak najszybciej opuszczając hol. Nie miałam ochoty spędzać więcej czasu z tamtą dwójką. Usiadłam przy stole z zamiarem dokończenia naleśników, niestety coś, a raczej ktoś bezczelnie mi to uniemożliwił.
-Wypierdalaj-nie spoglądając nawet na niego wskazałam ręką drzwi. Niall zignorował moje polecenie siadając obok mnie stanowczo za blisko. Po chwili czasu do kuchni weszła również Mel z Zayn'em. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki i otwarłam drzwi z lodówki szukając jakiegokolwiek gazowanego napoju.
-Przejdziemy się gdzieś na lepsze zapoznanie mała?-blondyn klepnął mnie w tyłek, a moja krew zawrzała.
-Mała to jest twoja pała-uśmiechnęłam się pogardliwie i z puszką pepsi opuściłam pomieszczenie. Niestety nawet to nie pomogło i blondyn podążył tuż za mną do mojego pokoju.
-Odpierdol się-warknęłam próbując zatrzasnąć drzwi przed jego twarzą.
-Nie tak prędko kiciuś-zatrzymał drzwi swoją stopą, a ja mruknęłam z  niezadowolenia.
-Czego nie rozumiesz w słowie spierdalaj?-założyłam ręce na piersi, a on wzruszył ramionami, seksownie przygryzając dolną wargę. Był cholernym dupkiem, nie ważne jak bardzo pociągającym, był chujem i tyle.
-Nie udawaj, że ci się nie podobam Blake-na jego słowa przewróciłam oczami. Jego osoba coraz bardziej zaczęła mnie wkurwiać.
-Jesteś jedyną osobą, która doprowadziła mnie do takiego stanu-zacisnęłam usta w wąską linię patrząc jak on tylko opiera się o framugę drzwi.
-Do orgazmu?-zapytał, a ja zaczęłam głupio rechotać. Pomimo togo, iż jest okropny to sprawił, że na mojej twarzy znów zagościł uśmiech. Wpuściłam go do pokoju, a ten ułożył się na moim łóżku obracając w rękach pluszowego misia imieniem Flapjack. Trzymałam go odkąd tylko sięga moja pamięć.
-Przyjdziesz dzisiaj do nas na imprezę?-wstał z łóżka i zaczął przeglądać jedną z szufladek. Wyciągnął z niej koronkowe majtki i strzelił nimi w moją stronę.-Seksowne, założysz je kiedyś?-pokręciłam z dezaprobatą głową i wrzuciłam przedmiot na jego miejsce.
-Mogę przyjść, ale nie sama-stanęłam tuż przed nim kokieteryjnie przygryzając dolną wargę.
-Będę czekać słoneczko-jego malinowe usta zostawiły na moim rumiany policzku, ślad. Wyszedł z pokoju zostawiając mnie z mętlikiem w głowie, w co ubiorę na dzisiejszą imprezę. W końcu zdecydowałam się na białą bluzkę z napisami i najzwyklejsze jeansowe spodenki, a na nogach zabłyszczały dopiero kupione bordowe trampki. Włosy zakręciłam lekko na lokówce i włożyłam do nich kilka wsuwek, aby ich kształt nie uległ zmianie. Nie zmieniłam koloru włosów od dwóch miesięcy, a w moim przypadku jest to naprawdę dziwne, więc już jutro ich kolor diametralnie się zmieni. Wyszłam z pokoju wpakowując do kieszeni Iphona i paczkę chusteczek. Mel siedziała już na dole i tylko czekała, aż moja osoba się zjawi.
-Idziemy?-szturchnęłam ją w ramię, a ona omal nie spadła z krzesła. Widziałam gniew w jej oczach, więc czym prędzej opuściłam pomieszczenie. I teraz pojawił się problem. Gdzie oni do cholery mieszkają?
-Tędy sieroto-Lis ominęła mnie skręcając w prawo. Nie moja wina, że moja orientacja w terenie wynosi poziom zero. Dorównałam tempem Meliss'ie i po chwili obie stanęłyśmy przed ogromnym domem. Nie zrobił na mnie dużego wrażenie, gdyż nasz wyglądał identycznie. W drzwiach pojawił się Niall, który z szarmanckim uśmiechem wpuścił nas do środka. Zaprowadził nad do ogrodu gdzie znalazła się pozostała czwórka. Owszem nie należałam do osób, które lubią towarzystwo innych ludzi, ale impreza dobrze mi zrobi.
-Cześć jestem Blake-uśmiechnęłam się promiennie do wszystkich, a oni odpowiedzieli tym samym.
-To Harry, Louis i Liam-Zayn wskazał trzech szatynów siedzących na jedynym leżaku co wyglądało dosyć jednoznacznie. Zajęłam miejsce pod ceglaną ścianą na plastikowym, białym krześle. Słońce źle wpływa na moją cerę. Przed oczami błysnął mi flesz, a ja rozwścieczona rozejrzałam się po wszystkich.
-I dodane na twittera-Horan zwycięsko uniósł telefon, a ja ruszyłam w pogoń za nim. Okrążyliśmy cały ogród dookoła, a gdy zatrzymaliśmy się przy basenie oboje wpadliśmy do niego mocząc nasze dotychczasowe ubrania.
-Jesteś kutasem, wiesz?-założyłam ręce na piersi wypluwając wodę, która znalazła się w mojej buzi. Fuj!
-Co nie zmienia faktu iż jestem przystojny-oboje zaczęliśmy się śmiać, aby po chwili znaleźć się niebezpiecznie blisko siebie. Jego twarz zbliżyła się do mojej, a ja odepchnęłam go rękę.
-W twoich snach Horan-parsknęłam i usiadłam na brzegu. Nie jestem dziwką i nie całuję się z pierwszym lepszym chłopakiem.
***
 Przepraszam, że jest taki krótki, ale brak czasu nie pozwala mi na więcej.
Dodanie kolejnego zależy od Laury, a gwarantuję wam, że będzie o niebo lepszy.
Do zobaczenia.
Blake ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz