Rozdział 10

*BLAKE*
-Mel, muszę cię na chwilkę przeprosić-posłałam przyjaciółce przepraszające spojrzenie i znów udałam się w stronę domu One Direction. Bez pukania weszłam do środka i od razu wściekła podeszłam do pana - mam wielkie ego i jebią mnie wszyscy dookoła. 
-Bla, co ty tu robisz?-Niall zrobił zdziwioną minę, a ja szturchnęłam go mocno w ramię.
-Jesteś szowinistycznym egoistą. Czy ty zawsze musisz wszystko zjeb-Horan docisnął mnie do ściany i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.-Co ty sobie kurwa nie myślisz?-zaczęłam wymachiwać rękami, robiąc przy tym śmieszne miny.
-Przepraszam Blake, ale myślę, że on nie jest odpowiednim znajomym dla was-uniosłam lekko brew w pytającym geście, a on tylko pokręcił przecząco głową.
-Wiesz co? Pierdol się. Idę teraz do NIEGO z Mel, a ty jedyne co możesz zrobić to pomachać mi na pożegnanie-wymusiłam uśmiech i skierowałam się w stronę drzwi. Jebany skurwiel, myśli że jest panem świata.
-Nigdzie nie idziesz-złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął mnie do siebie.
-Nie masz prawa mi zabronić-sarknęłam przez zaciśnięte zęby. Chłopak za dużo sobie myśli. Wyrwałam rękę z jego objęcia i w szybkim tempie doszłam pod samo wyjście.
-Żebyś później nie żałowała-krzyknął, gdy ja znalazłam się już poza terenem ich domu. Pff, nikt nie ma prawa mówić mi co mam robić. Weszłam z powrotem do środka i kiwnęłam Mel, że lecę do góry przebrać się w wygodniejsze ciuchy. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam ściągać zbędny materiał z mojego ciała. Wyciągnęłam z szafy białą bluzkę z napisami, czarne, krótkie shorty, bordowe creepersy i sztuczny wianek z kwiatów, który wplątałam w moje niebieskie włosy. Wyglądałam świetnie, zresztą jak zawsze. Gotowa zeszłam na dół gdzie czekała już na mnie Melissa z białą kartką w dłoni.
-Mieszkają kilka domów dalej, więc myślę, że uda nam się dojść. Chociaż znając ciebie Bla, już przy pierwszym zakręcie uda ci się pomylić kierunki-szatynka cicho zachichotała pod nosem, a ja zmarszczyłam brwi, udając naburmuszoną. Och, kolejne znajomości w tak krótkim czasie. Jak tak dalej pójdzie to mi zablokują facebook'a. 

-A my w ogóle wiemy kim oni są?-wyszłyśmy z domu i zaczęłyśmy konwersację na temat nieznajomych. A co jeśli Niall miał rację i tak naprawdę James i jego miejmy nadzieję, ładni koledzy są krwiożerczymi kanibalami, którzy tylko czekają na nowe ofiary? Stop, Blake. Zaczynasz robić się chora.
-James był śliczny, więc co nam szkodzi?-Mel uśmiechnęła się uroczo, odwracając głowę w moją stronę. Po chwili wylądowała na ziemi masując, bolącą głowę. A to na mnie zawsze mówili niezdara. Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem, upadając na ziemię, tuż obok szatynki. 

-Skąd do cholery wziął się tu ten słup? Wczoraj go tu nie było-mruknęła wstając i otrzepując swoje ubrania z kurzu.
-Wszystko okey?-zapytałam, gdy udało mi się choć odrobinkę uspokoić. Również podniosłam się z drogi i podążyłam tuż za zielonooką. 
-Mhm-szepnęła  mrugając kilkakrotnie oczami. Boshe, jak tak dalej pójdzie to my do nich zajdziemy nazajutrz.
-Spokojnie Mel. Nie powiem nikomu. Słowo harcerza-zacisnęłam dwa palce za plecami, starając się udawać całkowicie poważną. Poza tym nie byłam skautem, więc ta zasada chyba mnie nie obowiązuje, prawda?

-Nie żyłabyś, gdyby któryś z ślicznych chłopaków u których mam szansę, dowiedział się o zaistniałej sytuacji-powiedziała podchodząc pod odpowiedni dom. Stanęłyśmy pod drzwiami i rytmicznie, zapukałyśmy kilka razy. 
-Witajcie. Wejdźcie-James gestem ręki zaprosił nas do środka, a my z wielkimi uśmiechami powędrowałyśmy tuż za nim. Gdybym tylko wiedziała w co się pakuję...
***
Ijee. Rozdział gotowy. 
Dodany nieco później niż był napisany, ale tak sytuacja.
No co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Spotkamy się za kiedyś tam.
Przepraszam nie jestem dobra z matematyki.
Do zobaczenia.
Blake 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz